niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 7

-Późno już, będę się zbierać-powiedziałam, gdy spojrzałam na zegarek, którego wskazówki wskazywały godzinę 21:50
-Może poproszę tatę, aby Cię odwiósł?-zaproponowała moja przyjaciółka 
-No co ty, daj spokój 5 minut i będę w domu-pocałowałam ją w policzek i wyszłam
Szłam przez las, nie powiem czułam się nieswojo, ciemo, słychać było tylko odgłosy zwierząt. Co chwila odwracałam się za siebie, ponieważ miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie. Dałam bym sobie rękę uciąć, że ktoś mnie śledzi. Zaczęłam iść szybciej, czyjeś kroki przyspieszył równo z moimi. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć w swoją stronę. Krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam, jednak szansę na to, że ktoś mnie usłyszał były zerowe
-Zamknij morde-powiedział męski głos
Po kilku minutach, znajdowałam się w jakimś pomieszczeniu. Chłopak, który mnie tu przeprowadził zaczął zdzierać ze mnie uranie
-Zastaw mnie-zaczęłam się wyrywać, a w zamian dostałam mocny cios w twarz
-Błagam Cię, wypuść mnie -rzekłam ze łzami w oczach
-Chyba śnisz-mężczyzna wybuchł śmiechem 
  


-Aaaaaaa-krzyknąłem na cały dom, budząc przy tym Damiana
-Kochanie, wszystko w porządku?-zapytał chłopak 
-On...on mnie zaciągnął do tego lasu i...-przytuliłam się do niego
-Spokojnie, już wszystko jest dobrze, przy mnie nic nie grozi, to był tylko zły sen-rzekł Wojtaszek pogłaskał mnie po głowie 


Poszłam spać dalej, kiedy rano otworzyłam oczy Damiana już nie było. Zeszłam do kuchni, gdzie była Weronika 
-Widziałaś gdzieś Damiana?-zapytałam 
-Nie, a co uciekł Ci?-zaśmiała się moja przyjaciółka 
-Weź nawet tak nie mów
-Nie uciekł, nie uciekł, tylko poszedł po bułki, bo wy tutaj nic nie macie-odparł Mały, wchodząc do kuchni
-Nie ładnie tak, podsłuchiwać-wtrąciła Weronika
-Nie podsłuchiwałem-uśmiechnął się chłopak-Zaraz przyjdę idę się przebrać-rzekł siatkarz
-Ty to masz szczęście-powiedziała moja przyjaciółka
-No wiem-uśmiechnęłam się
-Dobra ja zmykam ma uczelnie, bo się spóźnie-Weronika pocałowała mnie w policzek i z prędkością światła wyleciała z domu. W między czasie do kuchni wrócił Damian
-Jakie masz plany na dzisiaj?-zapytał
-Jeszcze nie wiem a ty?-odparłam gryząc kanapkę
-Muszę iść do Kingi, bo dzwoniła, że potrzebuję pomocy-nie no super, to teraz tak będzie wyglądał każdy dzień, wstałam od stołu i odwróciłam się w stronę okna
-Coś się stało? Przecież mówiłem Ci, że nie musisz być zazdrosna o Kingę-rzekł Wojtaszek
-Tu nie o to chodzi, jutro wyjeżdżasz, nie będzie Cię prawie miesiąc i miałam nadzieję, że spędzimy trochę czasu razem-burknęłam
-Będę po 18:00-libero pocałował mnie w czoło i wyszedł, tak po prostu wyszedł
Nie miałam zamiaru przesiedzieć całego dnia w domu. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Moniki
-Hejka, masz czas na plotkowanie?-zapytałam
-Przykro mi, ale wyjeżdżam do rodziców-odparła Monika
-No to szkoda, pa-odłożyłam słuchawkę. Weronika na uczeli, Damian u Kingi, zostałam sama ze sobą. Szybko się ubrałam i wyszłam na zakupy. W galerii jak to zwykle bywa było sporo ludzi. Przechodząc obok jednego sklepu z artykułami dziecięcymi, zauważyłam postać bardzo podobną do Damiana, postałam chwilę, czekając na to aż, ten ktoś się obróci. Nie myliłam się był to mój chłopak, do którego po chwili dołączyła Kinga, trzymając w ręku malutkie buciki i pluszowego misia. Poczułam się tak jakoś dziwnie, zazdrościłam jej, tak bardzo chciałabym być na jej miejcu. Jest żoną Damiana, będzie miała z nim dziecko. Ma wszystko to, o czym ja marze. Ze spuszczoną głową opuściłam budynek i udałam się do domu. Wojtaszek tak jak powiedział wrócił o 18:00
-Cześć, już jestem -chłopak pocałował mnie w policzek
-Hej i jak Ci minął dzień? Co robiliście z Kingą?-zapytałam
-Byliśmy na zakupach-jedyny plus tej całej sytuacji był taki, że Damian mnie nie okłamuje
-Muszę Cię o coś zapytać-zaczęłam
-No słucham-odparł Mały
-Kiedy masz zamiar rozwieść się z żoną?-spytałam
-Narazie o tym nie rozmawialiśmy, na pewno nie teraz, kiedy Kinga jest w ciąży, ale czy to jest ważne?-Wojtaszek położył rękę na moim kolanie i zaczął się do mnie zbliżać, jednak ja pewnym ruchem odsunęłam do od siebie
-Dla mnie to jest bardzo ważne, nie mam zamiaru żyć z facetem, który ma żone i na dodatek jest z nią szczęśliwy i ma z nią dziecko- w moich oczach pojawiły się łzy
-Przecież mówiłem Ci już, że jedyne co nas łączy to dziecko-zapierał się Damian
-Widziałam Cię dzisiaj w galerii, z nią jesteś taki uśmiechnięty, zupełnie inny niż gdy przebywamy razem
-Jeżeli dla Ciebie to jest taki duży problem, że pomgam matce mojego dziecko to... zresztą nie ważne-wstał i wyszedł. No po prostu idealne pożegnanie z własnym chłopakiem który następnego dnia wyjeżdża na miesiąc.
15 minut później wróciła Weronika
- Cześć kochana, a gdzie masz swojego księcia z bajki-uśmiechnęłam się
-W dupie-burknęłam
-Ej co jest?-zapytała moja przyjaciółka
-Dla niego teraz najważniejsza jest Kinga i jej dziecko, w jego życiu nie ma miejsca dla mnie-przytuliłam się do niej
-Ach ty moja bidulko, może wyrwiemy na jakąś imprezę?
-Nie dzięki, lepiej mi dorać co mam robić-rzekłam
-Ja na twoim miejscu pojechałam bym jutro na lotnisko i powiedziała mu, to co przed chwilą powiedziałaś mi i czekała na jego reakcje
-A co jak się nie doczekam?-zapytałam
-To będzie oznaczało,że on nie jest Ciebie wart-zakończyła Weronika
-Dziękuję Ci, na Ciebie zawsze mogę liczyć-powiedziałam i zasnęłam.
Rano, była godzina 7:30 o 9:00 Damian miał samolot do Francji długo zastanawiałam się czy pojechać na lotnisko
-No jedź chyba nie chcesz go stracić-nalegała Weronika
-Pojadę i co mu powiem? Cześć kochanie, przepraszam Cię za to, że mam problem z tym, że spotykasz się ze swoją żoną, chce żebyś do mnie wrócił dlatego możesz spędzać z nią więcej czasu niż ze mną, tylko mnie kochaj?-powiedziałam z wyrzutem
-Przesadzasz, pojedziesz i powiesz, że go kochasz i, że zależy tobie na nim-moja przyjaciółka zrobiła słodki uśmieszek
-Z Ciebie taki sercowy ekspert, że ja się zastanawiam jak to możliwe, że ty nie jesteś jeszcze w stałym związku -droczyłam się
-To jest już zupełnie inna sprawa, teraz to ty się zabieraj kochana, bo Ci Damian odleci i dosłownie i w przenośni
-Ale ja nie wiem czy ja chce...-wahałam się
-Chcesz, chcesz tylko jeszcze o tym nie wiesz, a ja pojadę z tobą, żebyś nie stchurzyła-Weronika niemal siła ściągnęła mnie z łóżka, wiem, że chciała dla mnie jak najlepiej, ale ja nie byłam już pewna, czy chce takiego życia z Damianem, ale byłam pewna, że go kocham, dlatego pojechałam na lotnisko, aby się z nim pogodzić, miałam nadzieję, że on też tego chce.
Po godzinie byłyśmy na miejscu, za 30 minut Wojtaszka miało nie być na lotnisku, dlatego szybko wybiegłam do budynku.
-Damian-krzyknąłam, gdy ujrzałam jego sylwetkę
-Ania, co ty tutaj robisz? Myślałem, że jesteś na mnie zła-zobaczyłam, że Wojtaszek, był bardzo zadowolony z tego, że przyjechałam
-Bo jestem, ale kocham Cię i chcę z tobą być, no chyba, że...-nie skończyłam, bo siatkarz zaczął mnie całować
-Chyba, że co?-rzekł po chwili Mały
-Chyba, że ty mnie już nie kochasz, albo nigy nie kochałeś-powiedziałam patrząc na niego smutnym wzrokiem



-Nigdy tak nie mów, ani nie myśl, kocham Cię i w sumie to ja powiniem Cię przeprosić, za to, że tak mało czasu Ci poświęciłem, ale byłem tak pochłonięty tym, że zostanę ojecem-przerwałam mu
-Wiem, będę za tobą tęsknić-i nagle ni skąd ni zowąd zjawiła się Kinga
-Oooo Mały, dobrze, że Cię jeszcze załapałam-rzekła żona mojego chłopaka
-Kinga? Coś się stało?-Wojtaszek wydał na zdziwionego
-Nie, tylko chciałam Ci bardzo podziękować za to, że tak mi pomagałeś i pożegnać się z tobą-pocałowała go w policzek
-Aha, nie no co za tupet -powiedziałam pod nosem, ale chyba dojść głośno, bo Damian spojrzał się na mnie z politowaniem
-Chyba muszę już iść-rzekł siatkarz, przytuliłam się do niego mocno
-To pa-Kinga pomachała i odeszła
-Przepraszam Cię za nią-Mały szepnął mi do ucha
-Daj spokój, nic się nie stało-trochę skłamałam bo nie spodobało mi się jej zachowanie, no ale co poradzę...
Wróciłam do samochodu, gdzie czekała na mnie Weronika
-I jak?-zapytała
-Super-zapięłam pasy
-Wiesz, chyba Ci muszę coś powiedzieć, bo przed chwilą szła tędy taka babka, którą widziałam kilka razy na meczu - rzekła moja przyjaciółka
-No i...?-czułam, że coś się święci
-Była w ciąży, więc pomyślałam, że to żona Damiana, i ona płakała
-Kurde... to na 100% była Kinga-powiedziałam cicho


------------
7 rozdział, nudny bo nudny, ale jest. Mogę obiecać, że w następnych będzie się działo. Przepraszam za wszystkie błędy i pozdrawiam!!!




poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 6

Damian grał teraz bardzo często w reprezentacji. Dużo wyjeżdżał i praktycznie nie mieliśmy czasu dla siebie. Brakowało mi go, często po głowie chodziły mi myśli czy jest mi wierny, ale chwilę później przypominałam sobie, że mnie kocha i nie zrobił by mi tego, raczej ...Bardzo polubiłam chłopaków z reprezentacji, czego nie mogłam powiedzieć o ich dziewczynach, narzeczonych, czy żonach. Jedyną osobą, która okazała mi choć trochę zainteresowania podczas pobytu w Spale była Monika, żona Kubiaka. I chociaż prawie wszyscy robili jej koło pióra, ja ją bardzo polubiłam, myślę nawet, że można powiedzieć, że się zaprzyjaźniłyśmy. Ona była "bardziej normalna" niż inne. Rano obudził mnie dzwonek telefonu.
-Halo-powiedziałam zasypanym głosem
-Oj przepraszam, że obudziłam, ale musiałam Ci pogratulować-rzekła Monika
-Pogratulować? Ale czego?-zdziwiłam się
-No jak to czego? Będziesz mamą, to chyba super nie?
-Wiesz tu chyba musiała zajść jakaś pomyłka, bo ja nie jestem w ciąży-odparłam
-No nie wiem, ale Damian przyszedł dzisiaj do nas i powiedział, że będzie ojcem- zaraz, zaraz jak dzisiaj? Przecież mi mówił, że jedzie na zgrupowanie do Francji, a tu się okazję, że on od dwóch dni, nie jest we Francji, tylko w Polsce
-To chłopaki nie są za zgrupowaniu?-zapytałam
-Od jutra, dobra wiesz co muszę kończyć pa-słyszałam w głosie Moniki zagubienie
Chwilie stałam bez ruchu łącząc wątki. Przypomniałam sobie wizytę Klaudii, która twierdziła, że jest w ciąży z moim chłopakiem. Tylko dlaczego Wojtaszek mnie oszukał?. Nie mogłam siedzieć i udawać, że wszystko jest w porządku. Mały był u Kubiaków, więc postanowiłam pojechać do nich i wszystkiego się dowiedzieć.
  "Monika, proszę Cię zatrzymaj Damiana u siebie jak najdłużej, on mi mui wszystko wytłumaczyć"-napisałam

  "No dobrze postaram się"-odpisała

   "Dziękuję"

Wsiadłam w samochód i z głową  pełną wątpliwości, jechałam w kierunku domu Michała. Jakimiś cudem na mieście nie było korków, więc dojść szybko się uwinęłam i zapukałam do drzwi, które otworzyła Monika
-Jest Damian?-spytałam
-Jest w salonie-odpowiedziała
Poszłam szybkim krokiem i gdy miałam przekraczać próg od salonu, zawahałam się, wyjrzałam lekko za futrynę, gdy zobaczyłam Damiana takie uśmiechniętego, zadowolonego zastanawiałam się, czy aby jestem pewna, że przy mnie też może być taki szczęśliwy. Ale kochałam go, to jedno, a po drugie nie mogłam dać się oszukiwać.
-Damian, co ty tutaj robisz? Mówiłeś, że wyjeżdżacie do Fracji ! -krzyknęłam
-Ania, tylko spokojnie ja Ci zaraz to wszystko wytłumaczę-uspokajał mnie mój chłopak
-Co ty chcesz tu tłumaczyć? Oszukałeś mnie i jeszcze chwalisz się, że będziesz tatą, a kilka dni temu zapierełaś się, że Klaudia nie może myć z tobą w ciąży-ciśnienie rosło mi z minuty na minute
-Ej możecie trochę ciszej, Pole mi obudzicie-odparała Monika
-Wyjdziemy na zewnątrz-szarpnęłam Wojtaszka za rękę
-Anka, bo ja Ci muszę coś powiedzieć-zaczął libero
-No słucham...
-Bo mi nie chodziło o dziecko tej Klaudii-rzekł siatkarz
-Że co?-zamarłam
-Dobrze koniec tych kłamstw-powiedział do siebie-Ja mam żonę
-Przez dwie minuty stałam bezruchomo, czując jak łzy napływają mi do oczu
-Masz żonę i nic mi o tym wcześniej nie powiedziałeś?-rzekłam
-Tak, ale posłuchaj nasze małżeństwo to fikcja, niedługo bierzemy rozwód-tłumaczył Wojtaszek
-Przecież będziecie mieli dziecko-Damian zbliżył się do mnie
-Nie dotykaj mnie, zaufałam Ci, a ty zataiłeś przede mną taką informację-odsunęłam się od niego
-Jak bym Ci powiedział, to przecież byś się ze mną nigdy nie umówiła-rzekł Mały
-To jest argument, mogłeś powiedzieć mi choćby tydzień temu, przecież kocham Cię i nie mogłabym od tak Cię zostawić
-Więc w czym jest problem, że teraz robisz mi taką awanturę?-zapytał chłopak
-W tym, że mnie oszukałeś, a jak zrobiłeś to raz, to zrobisz następny, to po pierwsze, a po drugie jaką ja mam pewność, że ty nie kochasz swojej żony? Byłeś taki szczęśliwy jak dowiedziałeś się, że zostaniesz ojcem, wiedziałam to Damian, nie wiem czy będę potrafiła Ci zaufać, musisz dać mi czas, przepraszam-odeszłam
Załamana wróciłam do domu. Szczerze  wolałabym dowiedzieć się, że Damian mnie zdradza, niż to co od niego dzisiaj usłyszałam. Zakochałam się w facecie, który ma żonę i jeszcze wciska mi kit, że są w seperacji i spodziewa się dziecka, a może nawet dwóch.
-Ania? Coś się stało? Wyglądasz na przybitą-odezwała się Weronika
-Damian ma żonę i być może dwójkę dzieci-rzekłam
-Co ty pieprzysz?-niedowierzała moja przyjaciółka
-To co słyszysz, oszukał mnie, spotykał się ze mną, a jednocześnie spał ze swoją żoną, z którą niby się rozstaje. A gdybyś zobaczyła jaki on był uśmiechnięty, kiedy odwiedział się, że będzie miała córkę albo syna. Ja nigy nie dam mu tego czego on pragnie-zwieżałam się
-Co ty mówisz? Nie możesz mieć dzieci?-zapytała Wera
-Nie o to chodzi, ja nie wiem czy będę potrafiła, no wiesz...-urwałam w połowie
-Zaraz, zaraz czy ja dobrze rozumiem? Ty jeszcze nie spałaś z Damianem?
-No nie, jakoś nie potrafiłam zebrać w sobie tej odwagi-odparłam
-Ja pierdziele stara, przecież nie możesz zostać cnotką do końca życia-powiedziała moją przyjaciółka
-Przecież już nią nie jestem, gdybyś przeżyła to co ja, nie podchodziła byś z taką swobodą dp tych spraw
-No wiem, przepraszam-rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi.
-Pójdziesz otworzyć?-zapytałam Weroniki
-Jasne-podejrzewałam, że to Damian,  dlatego poprosiłam swoją przyjaciółkę aby zeszła na dół i zamknęłam się w swojej sypialni, długo nie mogłam cieszyć się samotnością, ponieważ ktoś zapukał do drzwi, bez namysłu krzyknęłam
-Nie chce z tobą gadać, powiedziałam Ci to, co miałam-oczywiście myślałam, że to Damian
-Yyyy przepraszam-powiedziała jakaś kobieta, szybko obruciłam się w kierunku drzwi. Nie pomyliłam się stał tam Wojtaszek, ale nie sam
-Ooo dzień dobry, a pani to pewnie żona Damiana. Chciałam wam bardzo pogratulować, tego, że będziecie mieli dziecko i życzyć wam szczęścia-podałam jej rękę i krzywo spojrzałam na Małego, sama nie wiedziałem jak to możliwe, że w jednej chwili zrobiłam się taka pewna siebie. Z oddali zobaczyłam jak Weronika wskazuję palcem na czoło w w moją stronę. O co jej chodziło? Nie wiem
-Wiem, że jest Pani zdenerwowana, ale ja i Damian nie jesteśmy już ze sobą od kilku miesięcy, jedyne co nas łączy to ten dzidziuś, który się jeszcze nie narodził-kobieta pogłaskała się bo brzuchu
-Widzisz, a nie chciałaś mi wierzyć-wtrącił siaktarz
-Ty, to już się nie odzywaj-odprłam i ujrzałam na jego twrzy cwany uśmieszek, który sprawił, że w jednej chwili cała złość na niego minęła, ale postawiłam grać twardą i udawać, obrażoną
-A który to miesiąc?-zapytam
-5-rzekła Kinga
-Chłopiec czy dziewczynka?
-Dziewczynka, przepraszam, ale czy mogłam bym na chwilę usunąć? Słabo mi-złapałam ją za rękę i zaprowadziłam na kanapę
-Co tak stoisz? Przynieś wody-rzekłam do Wojtaszka, ten posłusznie wykonał polecenie
-Aniu, wybacz Damianowi, on Ciebie bardzo kocha, tak jak ja zawsze chciałam aby mnie pokochał, ale serce nie sługa prawda?-zrobiło mi się jej żal w głębi duszy poczułam się tak jak bym coś z jej życia zabrała. Uśmiechnęłam się do niej
-Mogę?-wskazałam rękę na jej brzuch
-Pewnie-odpowiedziała, mała akurat nie była spokojna i mogłam poczuć jej ruchy. W tym momencie po raz pierwszy przez głowę przeszła mi myśl jak fajnie by było gdybym ja miała takiego maluszka, który zawsze by mnie kochał, a ja jego.
-Proszę-Damian ze zdziwioną miną postawił szklankę z wodą, Kinga wypiłam kilka łyków i skierowała swoje kroki do wyjścia
-Mam nadzieję, że wszystko sobie wytłumaczycie-pójścia nam oczko
Zamknęłam za nią drzwi i spojrzałam na Wojtaszka, który stał oaprty o ścianę
-I co tak stoisz?-zapytałam z uśmiechem na ustach
-Taraz mi wierzysz?-Mały objął mnie w pasie
-Przepraszam, że Ci nie uwierzyłam, ale spróbuj mnie choć trochę zrozumieć-spojrzałam mu w oczy
-Ja też przepraszam, nie powiniem Cię okłamywać i obiecuję, że zawsze będę Cię informował o takich ważnych rzeczach
-No ja mam nadzieję, że o takich sytuacjach już nie będzie musiał mnie powiadamiać-wybuchliśmy śmiechem
Długo staliśmy wtuleni w siebie, w końcu zebrałam się na odwagę
-Damian-spojrzałam mu w oczy - ja jestem gotowa- on od razu rozumiał o co chodzi
-Ale jesteś pewna? Nie chce żebyś potem miała do mnie jakieś pretensje-odrzekł
-Do Ciebie niby o co? -zapytałam
-No nie wiem-długo nie czekał i zaczął mnie całować



Wojtaszek pociągnął mnie za rękę do sypialni.
-Czy jesteś pewna?-upewniał się upewniał Damian
-Tak-uległam


---------
6 rozdział gotowy, następny pojawi za kilka tygodnii. Dajcie znać w kom jak wam się podoba przebieg akcji.
Pozdrawiam i przepraszam za.błędy
!!!


poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział 5

*Z perspektywy Weroniki*

Zawsze stawiam na swoim i jak coś zacznę, to muszę to skończyć, zazwyczaj zwycięstwem. W sprawie z Anią i Damianem, miałam jeden cel, oni muszą być razem, bo są dla siebie stworzeni.Wiedziałam, że żadne z nich nie zrobi pierwszego kroku, więc do akcji musiałam wkroczyć ja.

/Sobota/
Pojechałam do Damiana. Ania siedziała zapłakana w domu, mówiąc jaka to ona jest beznadziejna, a ja jej chciałam udowodnić, że tak nie jest i że Wojtaszkowi na niej zależy.
Zapukałam do drzwi.
-Weronika co ty tutaj robisz?-zapytał zdziwiony Damian
-Musimy pogadać-weszłam do środka i to co tam zobaczyłam zupełnie zmieniło mój stosunek do siatkarza.
-Yyyy kto to jest?-spytałam spoglądając na blondynkę, która siedziała na fotelu. Sprawiała wrażenie wrednej, a ubrana była za przeproszeniem jak dziwka.
-Myślałam, że jesteś inny, wyjątkowy, ale ty jesteś jak każdy, zaliczyć i już, a jak się nie uda zdobyć to odpuścić i więcej się nie odezwać-spojrzałam mu w oczy
-Nie wiem o co Ci chodzi-odparł Mały -Nie wiesz? A mówi Ci coś imię Ania?
-No pewnie, że mówi, ale jak o to chodzi, to ona mi dała kosza, przyszła tu, uwiodła mnie a potem uciekła-rzekł Damian
-Uciekła. A wiesz dlaczego?-zebrałam myśli i postanowiłam powiedzieć mu całą prawdę
-No oświeć mnie-burknął chłopak, w między czasie dziewczyna, którą zastałam u Wojtaszka opuściła jego mieszkanie. Usiadłam na kanapie.
-Ania w wieku 17 lat została zgwałcona-zaczęłam
-Że co?-Mały zasiadł obok mnie
-Do niej cały czas wracają wspomnienia z tamtego dnia, czy to w snach, czy w takich sytuacjach jaka była między wami. Anka Cię kocha, ale nie powie Ci tego prosto w oczy, bo uważa, że nie chcesz jej znać-Wojtaszek momentalnie posmutniał i przez kilka minut patrzył się tylko w jedo miejsce.
-Ale ja byłem głupi, przecież mogłem się domyśleć po jej zachowaniu-chłopak złapał się za głowę
-Dobra nie użalaj się nad sobą jak moja kochana przyjaciółka, tylko zbieraj manatki i jedziemy do Anki-rozkazałam
-I co ja jej powiem?
-Prawdę, że ją kochasz i chcesz z nią być-szarpnęłam go za ramię i niemal siłą wprowadziłam z domu.
Wsiedliśmy do samochodu, jednak Mały po chwili wsiadł
-Ej!, co ty robisz?-krzyknęłam
-Nie mogę jechać, ona pewnie teraz ma mnie...-nie dałam mu dokończyć
-Kochasz ją?-zapytałam, Siatkarz tylko kiwnął głową i z powrotem znalazł się w moim aucie.
-Grzeczny chłopiec-uśmiechnęłam się,  jednak twarz chłopaka nadal nie okazywała emocji.
Po 15 minutach byliśmy już pod moim domem.Wojtaszek niepewnie przekroczył jego próg.
-Ania jesteś?-krzyknąłam
-W salonie-odpowiedziała moja przyjaciółka
-No idź-spojrzałam na Damina

*Z perspektywy Ani*

Gdy ujrzałam Wojtaszka nogi zrobiły mi się jak z waty. Wyglądałam tragicznie, ponieważ cały dzień płakałam. Chciałam jak najszybciej uciec do swojego pokoju, jednak Weronika nie dała za wygraną
-Gdzie? Wracaj tam, nie po to przejechałem pół miasta, żebyś teraz uciekała i z nim nie porozmawiała-rzekła moja przyjaciółka
Wróciłam posłusznie i usiadłam na kanapie. Przez około 5minut w pomieszczeniu panowała kompletna cisza
-Nie no, ja zwariuje-powiedziała po cichu Wera
-Możesz wyjść?-zapytał Damian, a dziewczyna wykonała prośbę
-Ania, ja już wszystko wiem-zaczął siatkarz
-Ale co?
-Co wydarzyło się kilka lat temu-kontynuował
-Ja...ja przepraszam-poczułam jak ściska mi się gardło
-Ty?, ale za co? To ja powiniem Cię przeprosić-przytuliłam się do siatkarza, byłam wtedy w siódmym niebie, marzyłam by tak już było zawsze.
-Kocham Cię-rzekłam po cichu
-Co?
-Yyyyy nie, nic-dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałam
-Ja Ciebie też-uśmiechnął się Damian
Przez kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy.Wojtaszek przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta.
-Cha, wiedziałam, że wy będziecie razem, no wiedziałam i jeszcze wygrałam pięć dyszek-razem z Małym krzywo spojrzeliśmy na Weronikę, która wtargnęła do pokoju
-Ona ma tak zawsze?-siatkarz szepnął mi do ucha
-Mhm
-Współczuję-i znów mnie pocałował. Od tamtej chwili o niczym innym nie marzyłam, byle by tylko Damian już zawsze był przy mnie. Bałam się rozczarowania, ale póki co chciałam cieszyć się tym co mam.

/Poniedziałek/

Mały dostał powołanie do kadry narodowej. Razem z nim pojechałam do Spały. Niezabardzo mi odpowiadał ten wyjazd ze względu na Fabiana, ale Wojtaszkowi bardzo zależało na tym, bym poznała jego kolegów, nie mogłam mu odmówić. Około godziny 15:00 byliśmy pod ośrodkiem sportowym. Ledwo wysiedliśmy a już do mojego chłopaka podszedł wysoki brunet.
-Siema stary- rzekł Damian
-Cześć co tam u Ciebie?
-Po staremu-odparł libero...-a o mnie to już nie wspominał-pomyślałam
-No właśnie widzę, że standardowo, co zgrupowanie to nowa dziewczyna-skrzywiłam się
-A właśnie Aniu poznaj, to jest Michał pseudonim ,,Dziku'' -wybuchłam śmiechem
-Ania, miło mi-podałam Michałowi rękę. Kiedy Dziku odszedł podeszłam do Damiana
-Co zgrupowanie to nowa dziewczyna?-spojrzałam wymownie na chłopaka
-Oooo, ktoś tu jest zazdrosny?-libero uśmiechnął się
-Gdzie ja zazdrosna?-zrobiłam niewinną minę
-Kocham Cię-rzekł Wojtaszek i namiętnie mnie pocałował



-Eeee gołąbeczki, nie ładnie tak na środu ulicy -krzyknął Igła
Nim się zagospodarowałam w hotelu nadeszła noc. Damian poszedł na trening, a ja postanowiłam położyć się na chwilkę. Jednak nie trwało to długo, usłyszałam pukanie do drzwi, strasznie mnie to zdziwiło, bo nie znałam tu nikogo i nie wiedziałam kto to może być.Poszłam otworzyć
-Oj przepraszam, chyba pomyliłam pokoje-rzekła blondynka, która stała za progiem
-A kogo Pani szuka?-zapytałam
-Damiana Wojtaszka-odpowiedziała
-To dobrze Pani trafiła, zapraszam do środka, Mały zaraz powinien skończyć zajęcia-dziewczyna weszła do pokoju. Siedziałyśmy w ciszy przez kilka minut. Moją uwagę przykuł jej zaokrąglony brzuch.
-Yyyy a kim jesteś dla Damiana?-zaczęłam rozmowę
-Byłą dziewczyną-rzekła
-Rozumiem, że podejrzewasz, że...-spojrzałam na jej brzuch, a ta nie dała mi skończyć
-Jestem tego pewna-zobaczyłam w jej oczach łzy
-Ej, nie płacz wszystko będzie dobrze, Damian i ja pomożemy Ci-dziewczyna otarła zły
-Tak wogóle to jestem Klaudia
-Ania, miło mi- Klaudia wydawała się bardzo miła i młoda, szczerze nie byłam pewna czy ma 18 lat, nie podejrzewałam, że Wojtaszek gustuje w takich "małolatach".
-Już...-Mały przerwał, gdy zobaczył młodą dziewczynę przytuloną do mojej piersi
-Klaudia co ty tutaj robisz?-krzyknął siatkarz
-Damian uspokuj się!!!-podeszłam do mojego chłopaka
-Ona twierdzi, że jest z tobą w ciąży-dokończyłam
-Co takiego?, ona jest jakaś walnięta, jak my tylko raz ze sobą spaliśmy, raz jedyny raz i od razu wpadka?-siatkarz usiadł na łóżku i zakrył twarz rękami. Widać było po nim, że jest załamany. Klaudia cały czas płakała, a ja nie wiedziałam co mam robić. W końcu mój chłopak będzie miał dziecko z inną dziewczyną. Kiedy Damian trochę ochłonął zwrócił się w stronę Klaudii
-Czy ty jesteś pewna, że to jest moje dziecko?
-Na 80%-odparła dziewczyna
-Dobra, czyli jest 20% szansy, że to nie jest moje ufff-rzekł libero
-Damian!!!-krzyknąłam w jego stronę, gdy zobaczyłam minę byłej dziewczyny siatkarza.
-No co?-rozłożył ręce w moją stronę
-Gówno-szepnęłam
-Dobra, jak dziecko się urodzi, zrobimy testy jak okaże się, że jest moje, to będziemy myśleć co dalej-odparł siatkarz. Klaudia zabrała swoje rzeczy i wyszła.
-Jprdl... co za dzień-powiedział Wojtaszek
-Kochanie, nie martw się, jakoś sobie poradzimy-przytuliłam się do niego
-Dziękuję, że jesteś-pocałował mnie w czoło.
Gdy usypiałam, myślałam co będzie , kiedy okarze się, że Klaudia jest w ciąży z moim chłopakiem. A co jak będzie chciał zająć się swoim dzieckiem i jego mamą? A mnie zostawi...

-------
Taka piąteczka 😉 Dajcie znać w kom jak wam się podobało i czy coś byście zmienili (jakieś uwagi)
Pozdrawiam!!!

piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział 4

-Halo Ania, proszę Cię przyjedź szybko do szpitala na Bocznej, błagam-krzyczała moja przyjaciółka
-Dobrze już jadę-rzuciłam telefon i w szybkim tempie wybiegłam z domu.
-Kurwa Anka, przecież przed chwilą piłaś-powiedziałam do siebie. Długo się nie zastanawiałam i wykręciłam numer do Damiana.
-Cześć, mam prośbę mógłbyś zawieść mnie do szpitala?-zapytałam
-A coś się stało?
-Proszę Cię, nie pytaj, tylko przyjeżdżaj-wyłączyłam się. Czekałam jakieś 15min, w końcu Mały zjawił się pod moim domem.
-Jezus Maria co się dzieję?-zapytał przestraszy chłopak
-Żebym to ja jeszcze wiedziała,szybko jedź na Boczną-Wojtaszek wykonał moją prośbę, po 10 minutach wbiegłam do szpitala, gdzie ujrzałam zapłakaną Weronikę.
-Ej co jest?-spytałam
-Ja...ja go chyba zabiłam-dziewczyna przytuliła się do mnie
-Ale kogo...?
-Nie wiem, on tak nagle wybiegł mi na drogę, nie miałam jak zahamować-wydusiła z siebie Weronika
Usłyszeliśmy skrzypot drzwi,wszyscy skierowaliśmy wzrok na salę operacyjną, lekrz rozłożył bezradnie ręce w kierunku ludzi tam zgromadzonych.
-Zabiłam go-szepnęła moja przyjaciółka, a Damian złapał się za głowę.
Po chwili przyszła policja
-To ona, to jest ta morderczyni-krzyknęła zrozpaczona starsza kobieta... pewnie matka.
-Dzień dobry, pojedzie Pani z nami na komisariat-rzekł mężczyzna w niebieskimi mundurze i zabrał Weronikę.
Wojtaszek zawiózł mnie do domu. Byłam załamana, człowiek, którego potrąciła moja przyjaciółka, nie żył, co oznaczało, że w więzieniu może spędzić nawet kilkanaście lat. Zaczynałam wątpić w to, że ona jakoś się z tego wywinie.Szanse byłe nikłe.
-Zostanę z tobą-oznajmił Mały
-Nie, idź-odrzekłam
-Jak chcesz-Wojtaszek zaczął iść w kierunku drzwi wyjściowych
-Poczekaj...-zawołałem -Naprawdę to nie będzie problem jak zostaniesz?
-Nie no coś ty, prześpie się u Ciebie, a rano zawioze do pracy-rzekł libero.Następnego dnia zgodnie z planem Wojtaszka, poszłam do pracy.Zamknęłam sklep wcześniej i wróciłam do domu.
-Weronika, wypuścili Cię?-zapytałam zdziwiona, kiedy ujrzałam swoją przyjaciółkę przy stole
-Tak, pojawiły się nowe fakty, podejrzewają, że ten facet mógł popełnić samobójstwo, znaleźli jakiś list pożegnalny w jego mieszkaniu-tłumaczyła
-O Jezu, naprawę to super-ucieszyłam się, że Weronika wyszła na wolność
-Ale co super? To, że go zabiłam?
-Nie, to że wyszłaś z więzienia-rzekłam
-Nie zmiena to faktu, że zabiłam tego człowieka i będę go miała na sumieniu do końca życia-nie poznawałam swojej przyjaciółki.Ona zawsze taka uśmiechnięta, mająca wiele pomysłów, czepiąca z życia pełną garścią.Siedziała teraz znałamana trzymając kubek kawy, ze łzami w oczach.
-Przestań, przecież to nie jest twoja wina, skąd mogłaś wiedzieć, że on Ci wyskoczy na drogę? Chciał odebrać swobie życie i to zrobił, a to, że potrąciłaś go akurat ty, to był przypadek-odparłam
-Nie Ania, to nie był przypadek, to była kara, kara za to jak żyłam, żyłam nieuczciwie, źle, beznadziejnie.Teraz pora to zmienić, muszę zmienić swoje życie ustatkować się, odnaleźć miłość swojego życia-Weronika wstała od stołu i zaczęła bezmyślnie chodzić po kuchni
-Oho wróciła-pomyślałam - Znając Ciebie zaczniesz od tego ostatniego-uśmiechnęłam się
-Wcale nie, taraz już nie będę chodziła do łóżka z pierwszym lepszym facetem.Muszę znaleźć sobie kogoś takiego jak ty znalazłaś, czyli kogoś takiego jak Wojtaszek-podniosła do góry jedną barw
-Ja nie jestem z Damianem-powiedziałam obrażona
-Ale podoba Ci się i ja to wiem i ty to wiesz, więc dzwoń do niego i umów się z nim, bo masz go pod nosem, każda dziewczyna marzy o tym, by mieć go przy sobie, a możesz mieć go właśnie ty-namawiała mnie Weronika.Przez chwilę zapadła cisza.Może moja koleżanka ma racje, może powinnam zainteresować się Damianem, wiem, że on nie jest mi obojętny, czuję się przy nim bezpiecznie i za każdym razem jak mnie przytula czuje takie wewnętrzne ciepło.
-Chyba masz racje, zadzwonię do niego i się umówie-złapałam za telefon i wykręciłam numer do siatkarza
-Albo nie napiszę sms-a-powiedziałam po chwili, a Weronika przecząco pokręciła głową.
     ,,Cześć Damian, pamiętasz jak kiedyś proponowałeś mi wyście do kina? Czy ta propozycja jest nadal aktualna?"
-Raz się żyje-nacisnęłam przycisk "wyślij"
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać
    ,,Kino jest już nieaktualne, ale jak chcesz to wpadnij do mnie, przyjadę po Ciebie, porozmawiamy"
Niezbyt spodobał mi się ten pomysł, wolałam wyjść gdzieś gdzie jest sporo ludzi, nie czułam się komfortowo jak byłam z Małym sam na sam.
     ,,No dobrze, to czekam" 
-odpisałam po długim myśleniu.Libero miał przyjechać po mnie za 20min, za ten czas, szybko się wyszykowałam.
-Ej tylko wiesz, uważaj, bo ja nie chce zostać ciotką-zaśmiała  się Wera
-Weź, ale ty głupia jesteś- wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu Damiana. Po 10 minutach byliśmy już u niego.Miał ogromny dom, no ale jakoś mnie to nie zdziwiło
-Wina?-zapytał
-Poproszę-odrzekłam
-To co, może jakiś film?-zaproponował Damian
Wybrałam pierwszy lepszy, jaki zaproponował.Cały wieczór spędziliśmy w swoich ramionach, tak wciągnął mnie film, że kompletnie zapomniałam o tym, że jesteśmy w siebie wtuleni.Widziałam, że Damianowi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie.
-Późno już będę się zbierać-powiedziałam patrząc na zegarek
-Ale, co będziesz wracać pieszo?-zapytał z uśmiechem Damian
-Yyyy... no nie wiem, może zadzwonię po Weronike-kompletnie zapomniałam o tym, że piliśmy
-Nie wygłupiaj się, zostań na noc-siatkarz zbliżył się do mnie, próbując mnie pocałować
-Nie Damian nie mogę-odsunęłam go od siebie,jednak coś we mnie pękło, chciałam poczuć jeszcze raz smak jego ust i namiętnie wbiłam się w jego usta.Kiedy zorientowałam się, że jego ręką zaczyna krążyć po moim ciele,przeszedł mnie lekki derszyk, on z większym zaangażowaniem zaczął mnie całować



-Chodź do sypialni-wyszeptał mi do ucha, przez chwilę staliśmy oparci o ścianę.Damian zrobił pierwszy krok i złapał mnie za rękę
-Poczekaj...ja nie mogę-rzekłam
-Ale dlaczego? Nie podobam Ci się? Czy jak?-zapytał Wojtaszek
-Podobasz tylko...-nie mogłam znaleźć odpowiedniej wymówki, przez chwilę przeszła mi przez głowę myśl, aby powiedzieć mu prawdę.
-Więc z czym problem?-nasze usta znów się spotkały.Teraz było już jednak inaczej, on nie był już taki delikatny, zachowywał się tak, jakby chodziło mu tylko o jedno.
-Zostaw mnie-próbowałam uwolnić się z jego silnych ramion
-Przecież wiem, że tego chesz-powiedział
-Damian proszę Cię puść mnie-odparłam ze łzami w oczach, a siatkarz odsunął się.Szybko pobiegłam do przedpokoju zdjęłam kurtkę z wieszaka i...
-Aniu, przepraszam Cię...ale myślałem -zaczął Mały
-Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj-wyszłam i zaczęłam biec przed siebie.Nie wiem dlaczego powiedziałam mu, żeby trzymał się ode mnie z daleka,ale w pewnej chwili każdy jego ruch, jego dotyk, powodował we mnie obrzydzenie.Z moją przeszłością nie da się normalnie żyć, to zawsze będzie wracać, szczególnie w takich momentach.Nie wiem kiedy i jakim sposobem znałam się pod moim mieszkaniem.Było już po 23:00,jednak Weronika jeszcze nie spała
-Jezus Maria, co się stało-rzekła, gdy ujrzała mnie cała zapłakaną
-Jestem beznadziejna
-Ej dlaczego tam mówisz?-zapytała moja przyjaciółka
-Najpierw uwodze faceta, w którym się zakochałam-powiedziałam to -a, gdy on chce czegoś więcej niż pocałunek uciekam, ale ja nie potrafię inaczej...rozumiesz?-płakałam jak dziecko, Damian pewnie ma mnie teraz za jaką wariatke i te słowa, które powiedziałam mu jak wychodziłam... gdybym mogła cofnąć czas, ale nie da się, teraz straciłam go już na zawsze
-Cicho już-Weronika przytuliła mnie do sobie.
Następnego dnia poszłam do pracy, po cichu liczyłam na to, że Mały przyjdzie i będzie chciał porozmawiać, ale niestety...

*Z perspektywy Weroniki*

Nie mogłam patrzeć na to jak moja przyjaciółka cierpi, musiałam wziąć sprawy w swoje ręce.Postanowiłam pojechać do Damiana i wyznać mu całą prawdę o przeszłości Weroniki.



-------
Także tego...no to 4 rozdział za mną. Piszcie w kom jak wam się podobał
Pozdrawiam





sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 3

Dlaczego to życie musi być takie skomplikowane?.Kiedy wydawało się,że mogę wyjść na prostą,wszystko się spieprzyło.Straciłam Fabiana,ale przede wszystkim moją przyjaciółkę Weronikę.

Dzień jak codzień.Była godzina 16:00,kiedy zamykałam sklep podszedł do mnie Damian.
-Hej Ania,może dasz się zaprosić na tą kawę?-zapytał
-Przepraszam,ale nie mam ochoty
-Coś się stało?Wyglądasz jakbyś płakała-Damian złapał mnie za rękę i zaprowadził na ławkę
-Fabian coś Ci zrobił?-spytał
-Ja...ja myślałam,że jemu na mnie zależy i umówiłam się z nim,a on spotkał swoją byłą i totalnie mnie olał,a po tem jeszcze...zresztą nie ważne,po co ja Ci to wogóle mówię?
-Może dlatego,że potrzebujesz się wygadać?-chłopak otarł mi łzy z policzków i mocno przytulił.Poczułam się wtedy bardzo bezpiecznie.
-To co jedziemy na kawę?
-No dobrze-zgodziłam się,bo i tak nie miałam nic do roboty,w domu siedziałam tylko w swoich czterech ścianach,więc pomyślałam,że czas się trochę rozerwać.
Z Wojtaszkiem było super,uśmiałam się do łez,te jego miny,opowieści i to jaki przy tym jest porywczy,bardzo mi imponowało.Zbliżała się godzina 20:00 z ciężkim sercem pożegnałam się z Damianem.Przed domem czekała na mnie niemiła niespodzianka.
-Fabian?Co ty tutaj robisz?-zapytałam
-Ania,słuchaj chciałem Cię przeprosić-zbliżył się do mnie
-Dobra,jak dla mnie to możemy zapomnieć o tym,co było kilka dni temu
-Naprawdę?To super-Drzyzga chciał mnie pocałować,jednak ja odsunęłam się
-Poczekaj,daj mi skończyć,możemy zapomnieć o tym co było,oraz o tym,że kiedykolwiek będziemy razem-jego mina była bezcenna
-Ale...-zaczął Fabian,weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami,byłam z siebie duma,czemu?nie wiem,ale poczułam się wolna.Zapaliłam światło do kuchni,przy stole siedziała Weronika,nie odzywałam się,bo myślałam,że nadal nie będzie chciała ze mną rozmawiać,jednak jej rekacja była zupełnie inna
-Nareszcie jesteś,chciałam Cię bardzo przeprosić,wiem,że głupio się zachowałam,że na Ciebie nakrzyczałam,ale miałam do Ciebie żal
-rzekła moja przyjaciółka
-Rozumiem,miałaś prawo,w końcu zepsułam Ci randkę życia-uśmiechnęłam się
-No co ty kochana,randkę życia to ja dopiero będę miała w sobotę-ocho! zaczyna się-pomyślałam
-A zgadni z kim?Znasz go-powiedziała Weronika
-No nie wiem z kim,ale pewnie zaraz się dowiem-rzekłam
-Z Wojtaszkiem
-Że co?-z wrażenia zakrztusiłam się sokiem,który właśnie piłam
-To co słyszałaś,on jest super,gadałam z nim wczoraj,jest taki przystojny,zabawny,uśmiechnięty,no i wogóle...-zarumieniła się moja przyjaciółka.Czułam się wtedy dziwnie,przed chwilą rozmawiając z Damianem,miałam takie same odczucia jak Weronika.Jakoś nie mogłam dopuścić do siebie myśli że Mały i moja koleżanka mogli by być parą.Czy to była zazdrość?może,ale nie rozumiałam także zachowania Wojtaszka,który jednego dnia umawia się z Weroniką,a drugiego ze mną.Rano jak zawsze pojechałem do pracy,ku mojemu zdziwieniu czekał tam na mnie Damian
-Cześć,co ty tutaj robisz?-zapytałam
-Ciebie też miło widzieć-uśmiechnął się libero
-Dobra,dobra mów co chesz,bo się spieszę
-W sobotę mam urodziny i bardzo zależy mi abyś tam była-uśmiechnęłam się,to by się Weronika zdziwiła,jakby okazało się,że zamiast na randkę życia,została zaproszona na urodziny.Postanowiłam na razie nic jej nie mówić,bo z tego mogła być naprawdę niezła beka.
-A Fabian będzie?-spytałam
-Jak ty nie chcesz żeby był to nie będzie-rzekł siatkarz
-Zastanowię się i napiszę Ci wieczorem-weszłam do sklepu i zajęłam się swoimi sprawami.Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku,że nie mogę okłamać mojej przyjaciółki w sprawie spotkania z Damianem,więc razam po wejściu do domu zawołałam ją do siebie.
-Wiesz Wera,obawiam się,że z tej twojej randki to nic nie wyjdzie-zaczęłam
-Co?No nie odbiłaś mi Wojtaszka?
-No coś ty,nic z tych rzeczy,ale on zaprosił mnie na urodziny,które ma w sobotę-uśmiechnęłam się
-I co idziesz?-zapytała Weronika
-Nie wiem
-Chodź będzie fajnie,powygłupiamy się-rzekła moja przyjaciółka
-Nie masz do mnie żalu?-zdziwiłam się
-A o co miała bym mieć?
-Przecież mówiłaś,że Mały Ci się podoba-odparłam
-Eeee tam,chciałam zobaczyć twoją reakcję i widziałam,że zrobiłaś się zazdrosna-dziewczyna podniosła do góry brew
-Co Ci tam chodzi po głowie?-zaśmiałam się
-Już ty wiesz co-po tych słowach jak małe dziewczynki złapałyśmy na poduszki i z całej siły zaczęłyśmy się nimi okładać.

Po 15minutach padłyśmy wykończone i na łóżko.Wyjęłam telefon i napisałam Damianowi,że przyjdę na jego urodziny
-Napisz jeszcze,że się w nim zakochałaś-wrąciła się Wera
-Wariatka-zaśmiałam się

*Z perspektywy Weroniki*
Dobrze wiedziałam,że Ani podoba się Damian i nie mogłam tego tak zostawić.Chciałam,aby moja przyjaciółka wreszcie była szczęśliwa.Skorzystałam z okazji,że zostawiła telefon.
   -Cieszę się,ale mam złą informację,Fabian dowiedział się o moim urodzinach i sam się wprosił-napisał po chwili Mały
Cieszyłam się,że tej wiadomości nie przeczytała Ania,bo pewnie zrezygnowała by z pójścia na imprezę.Nie byłabym sobą jak bym nie odpisała.
    To nic,jakoś to przeżyje,ważne,że ty tam będziesz-odpisałam
Usłyszałam kroki,jak poparzona rzuciłam telefon na łużko i zaczęłam udawać,że śpię.Ania weszła po cichu,zabrała smartfona i poszła do swojej sypialni.

*Z perspektywy Ani*
                      (Sobota)

Od rana ja i moja przyjaciółka byłyśmy strasznie podniecone imprezą u Damiana.Latałyśmy po domu właściwie bez celu.Zbliżała się godzinia 16:00,a u Małego miałyśmy być o 18:00.Weronika była już gotowa,w przeciwieństwie do mnie,bo ja byłam w totalnej rozsypce.
-Chodź pomogę Ci się umalować-moja przyjaciółka złapała mnie za rękę i usadziła na fotelu.
-Ostrzegam jak mnie jakoś wulgarnie umalujesz to ja nigdzie nie idę
-Dlaczego od razu wulgarnie?-dziewczyna uśmiechała się
-Znam Cię Weronika
-Dobra nie marudź-zakończyła
Po 30minutach spoglądając w lustro nie poznałam siebie
-No nieźle,dziękuję Ci bardzo-ucałowałam moją przyjaciółkę w policzek i szybko poszłam nałożyć jakąś sukienkę.
                  *30 minut później*
Weronika siedziała znudzona na kanapie
-Nareszcie,dłużej się nie dało?-rzekła i odwróciła się z moją stronę
-Wow!Kochana wyglądasz super,teraz to na 100% Damian na Ciebie poleci,coś czuje,że na pocałunku to się nie skończy-zaśmiała się Weronika -Ale ty głupia jesteś-pokazałam jej na czoło.Tak naprawdę to tego bałam się najbardziej,że pod wpływem alkoholu Damian będzie próbował zaciągnąć mnie do łóżka,a ja po moich przejściach naprawdę nie byłam gotowa,potrzebowałam czasu i musiałam być przekonana,że to jest właśnie ten facet.
-Chodź bo się spóźnimy-krzyknęła Wera
Pod domem Wojtaszka byłyśmy na czas,siatkarz miło nas przywitał i zaprosił do środka
-Mówiłeś,że nie będzie Fabiana-rzekłam gdy zobaczyłam rozgrywającego
-Pisałem Ci,myślałem,że to nie będzie problem-zauważyłam,że moja przyjaciółka odwróciła głowę,już wszystko wiedziałam
Damian poszedł w stronę gości
-Coś ty mu napisałaś?-zapytałam Weroniki
-Ja?...ja nic-dziewczyna szybko się wymigała pretekstem skorzystania z toalety
-Weronika!...-krzyknęłam za nią
Dobrze znałam moją przyjaciółkę i wiedziałam,że musiała mu coś napisać.Strasznie dziwnie się czułam,bo nie wiedziałam jak mam się zachowywać.Widziałam jak Fabian dobrze się bawił z Moniką.Nie czułam jakiegoś żalu czy coś,bo to ja dałam mu kosza,ale irytowało mnie jego zachowanie,kiedy bawiąc się,wygłupiając,spoglądał w moją stronę,tak jakby chciał mi pokazać co straciłam.
-Buuu-krzyknął Mały-Zatańczymy?-zapytał libero
-Pewnie-uśmiechnęłam się



Muzyka była bardzo wolna,tańczyliśmy tak blisko siebie,że czułam oddech Damiana na swoich plecach
-Mały,a tak wogóle to które ty masz urodziny?zapytałam po cichu
-A 18-szepnął mi do ucha,a ja uśmiechnęłam się.Uwielbiałam to jego poczucie humoru,jednym słowem,jednym gestem był w stanie roześmiać mnie do łez.
-Odbijam-krzyknąła Weronika,która oderwała mnie od siatkarza,a on bezradnie rozłożył ręce
-Strasznie tu drętwo-skomentowała moja przyjaciółka
-Eeee tam przesadzasz
-To nie są moje kimaty,ale ty widziałam,że bardzo dobrze się bawisz z Damianem
-Nie zaprzeczam-rzekłam
-To ja będę spadać
-Jak ty to ja też,bo jak potem wrócę?-zapytałam Weroniki
-No co ty?zostaniesz u Damiana na noc-puściła mi oczko
-Nieeee-krzyknąłem,po czym Weronika pokazała mi palcem,że mam się obrócić,z przerażeniem wykonałam ruch a za sobą ujrzałam Małego,ze wstydu zrobiłam się cała czerwona.
-Idziecie już?-zapytał
-Będziemy się zbierać-powiedziała Wera i razem zaczęliśmy kierować się do wyjścia.
-Fajnie wyglądasz jak się rumienisz-rzekł po chwili Damian,a ja w odwecie uderzyłam go łokciem w brzuch
-Ała,bolało-odparł
-Bo miało-uśmiechnęłam się
Po około 5 minutach ja i moja przyjaciółka byłyśmy gotowe do wyjścia
-Wiecie co gołąbeczki,ja jeszcze muszę skoczyć do kibelka-rzekła Weronika,a ja i Wojtaszek wybuchliśmy śmiechem
-Fajna ta twoja koleżanka-powiedział siatkarz
-Na pewno fajniejsza ode mnie-palnęłam głupio
-Nie prawda
-Gorąco mi Damian,wyjdę na zewnątrz i tam poczekam na Weronikę,to pa.Chciałam pocałować Małego w policzek,jednak ten sprytnie przekręcił głowę i dotknęłam jego ust.



-Co ty robisz?-zapytałam uśmiechając się
-Ja nic...
-Dobrze ja idę pa-pomachałam mu i wyszłam.Po trzech minutach dołączyła do mnie Weronika i wróciłyśmy do domu.



---------
Taka trójeczka.Wiem,że nudy...źle mi się to pisało,ale musiałam zrobić jakiś mały wstęp do tego co będzie w 4 rozdziałe,który już czeka do opublikowania 😉 Pojawi się on w następny weekend.
Pozdrawiam









wtorek, 22 grudnia 2015

Rozdział 2 + info

   *Informacja*

Głupia sytuacja 😂 Pokręciły mi się blogi,ostatnio zaczęłam pisać dwa nowe ten i jeszcze jeden.Oby dwa są o Wojtaszku i starsznie mi się to pokręciło.Poprzedni rozdział na tym blogu był zły :D ,poruszyłam w nim wątek tego,że Damian mieszka z Anią a to nie ten blog xd.Strasznie mi głupio,ale już to naprawiam.Początek rozdziału 2 był dobry,tylko końcówka zła 😃 Strasznie przepraszam i zapraszam na prawidłowy już drugi rozdział.
---------------

Minęło kilka miesięcy odkąd wprowadziłam się do Rzeszowa.Każdy dzień przebiegał tak samo dom,praca,dom,praca i tak w kółko.Brakowało mi w życiu adrenaliny,ale bardziej pragnęłam miłości.Chciałam kochać i być kochaną.Jednak z moją przeszłością było mi bardzo ciężko zaufać jakiemu kolwiek mężczyźnie.

                  *W pracy*

Usłyszałam dzwonek swojej komórki.Odebrałam jednak nikt się nie odezwał
-Pewnie pomyłka-pomyślałam
Po chwili,wyświetlił mi się ten sam numer.
-Nie no ktoś sobie chyba jaja robi-powiedziałam na cały sklep,po czym zauważyłam,że właśnie zjawił się Damian
-Cześć,wszysko w porządku ?-zapytał
-Tak,chyba tak,a co ty tutaj robisz?-odparłam
-Przyszedłem Cię zapytać,czy pójdziesz ze mną na kawę?
-Przepraszam,ale nie mogę zaraz ma przyjechać dostawa-rzekłam
-Spoko-Wojtaszek wzruszył ramionami i wyszedł
Po 10 minutach przyjechał nowy towar,szykował się długi dzień w pracy.Zbliżała się godzina 16:00 zamknęłam sklep i zabrałam się za rozpakowywanie dostawy.Pochłonięła pracą zapomniałam o całym świecie,myślenie przetrwało mi pukanie do drzwi sklepu.
-Chcesz,żebym dostała zawału?-uśmiechnęłam się do Fabiana,który stał za progiem.
-Oczywiście,że nie.Idziemy na kawę?-zapytał rozgrywający
-Nie mogę-wskazałem na kartony,które musiałam rozpakować
-Pomogę Ci,a potem pójdziemy
-No nie wiem-uśmiechnęłam się,a Fabio zaczął rozpakowywać kartony.
Ubawiliśmy się przy tym co niemiara.Weszłam na drabinę
-Uważaj,żebyś nie spadła-rzekł Drzyzga
-Nie martw się-odpowiedziałam
-Jesteś pewna?-siatkarz zaczął się się ze mną droczyć
-Aaaa-poczułam,że noga zsówa mi się ze szczebla
-Mówiłem,żebyś uważała-odparł  rozgrywający trzymając mnie na rękach
-Yyyyhmmm-zagubiłam się,ale całe szczęście Fabian postawił mnie już na ziemie.Przez kilka chwili patrzyliśmy sobie w oczy miał ten błysk w oku,który sprawiał,że nogi robiły mi się jak z waty.Drzyzga zbliżył się do mnie i namiętnie mnie pocałował.



-Przepraszam,ale to było silniejsze ode mnie-uśmiechnął się chłopak
-Wiesz co późno już,muszę się zbierać do domu-szybko zmieniłam temat
-Spotkamy się jutro wieczorem?-zapytał Fabian
-Jutro?nie wiem,muszę się zastanowić
Około godziny 19:00 wyszłam z galerii i udałam się do domu.
-Nareszcie jesteś-rzuciła się na mnie moja przyjaciółka
-Ojej tak się za mną stęskniłaś?
-Nie,mam sprawę-zaśmiała się
-No tak,więc mów o co chodzi-usiadłam na kanapie
-Poznałam super faceta no i umówiłam się z nim na jutrzejszy wieczór-zaczęła Weronika
-No dobrze,a co ja mam z tym wspólnego?-zapytałam
-Potrzebuję wolnej chaty-zaczęłam się śmiać
-No dobrze,tak się składa,że ja też mam propozycje spotkania-odparłam
-Uuuu a kto jest tym szczęściarzem?Znam go?-zadawała  mnóstwo pytań
-Fabian-powiedziałam uśmiechnięta
-Nie?,ten Fabian?Szalejesz-rzekła Wera.
Zrobiłyśmy sobie babski wieczór,oglądając komedię,uśmiałyśmy się do łez.Ja i Weronika traktowałyśmy się jak siostry.Zawsze miałyśmy w sobie wsparcie,chociaż bardzo się od siebie różniłyśmy.Ona była bardziej rozrywkowa i otwarta na nowe znajomości,a ja zazwyczaj byłam zamknięta w sobie.
Była sobota,około godziny 11:00 dostałam sms-a od Drzyzgi
     "To jak widzimy się dzisiaj?"-napisał
Nie miałam wyjścia,musiałam się zgodzić,ponieważ obiecałam Weronice,że mnie nie będzie.
    "Jasne,tylko gdzie i o której?"-odpisałam
    "Zabieram Cię do restauracji,będę po Ciebie koło 16:00,tylko wyślij mi swój adres"
   "Wspólna 8"-nacisnęłam przycisk wyślij i uśmiechnięta ruszyłam do szafy.
-Kurwa-złapałam się za głowę
-Co się stało?-zapytała Weronika
-Nie mam się w co ubrać-odparłam
-Od czego masz mnie-pociągnęła mnie za rękę do swojego pokoju i zaczęła wybierać sukienki idealne na moje spotaknie tzn.idelane według niej.
-To co może ta?


-Chyba Cię pogięło,ja idę na "randkę" czy na bal przebierańców?-Weronika przewróciła oczami i odłożyła sukienkę na miejsce
-Ta?



-Ty,może ja od razu pójdę w samych majtkach?-zażartowałam
-Jezuuu ale ty narzekasz jak chcesz wyrwać Fabiana to musisz nałożyć którąś z tych
-Ale ja nie chcę go wyrwać,chce spędzić z nim miło czas,porozmawiać...-nastała chwila ciszy...-To w co radzisz mi się ubrać Pani znawczyni?
-No nie wiem z tego co mówisz,to najlepiej w dresy i bluzę-droczyła się ze mną moja przyjaciółka
-Nie żartuj tylko mi pomóż,bo inczej nie zwolnie Ci chaty-zaszantażowałam ją.Po jakiś pięciu minutach Weronika odezwała się
-Już wiem...ubierz się w piżame-wybuchła śmiechem
-Ale z Ciebie przyjaciółka wiesz,zapomni o moim wyjściu,zostaje w domu-wyszłam
-O Jezu nie obrażaj się choć już wiem co Ci dam



-Ta jest super,dziękuję jesteś kochana-pocałowałam ją w policzek i pobiegłem się przebrać.Umalowana,uczesana i uśmiechnięta wyszłam się przejrzeć
-Fiufiufiu,kochana ja nie wiedziałam,że ty możesz tak ładnie wyglądać-rzekła Weronika
-Hahaha,bardzo śmieszne-uśmiechnęłam się -Nie mam butów pożyczysz mi jakieś?-zapytałam
-Jasne wybierz sobie jakieś,tylko nie te czarne,bo ja je dzisiaj zakładam-odparła moja przyjaciółka
-Ok,ok zaczęłam grzebać w jej butach,których miała pełno,najbardziej spodobały mi się...,no oczywiście,że te czarne,skorzystałam z okazji,że Weroniki nie ma w salonie i nałożyłam buty,których nie mogła ruszać
    "Jetem pod towim domem wchodź"-napisała Fabian
-Ejjj,Ania miałaś ich nie nakładać-krzyknęła Wera
-Oj przepraszam,a teraz muszę lecieć,bo Drzyzga czeka-wysłałam jej buziaczka,a w odpowiedzi ujrzałam język mojej przyjaciółki.
-Też Cię kocham-krzyknęłam do niej z klatki schodowej
Przywitałam się z Fabianem i ruszyliśmy do centrum Rzeszowa.
-Musimy jechać do restauracji?Wiesz ja nie jestem tego typu dziewczyną,która lubi romantyczne kolację,miłosne wyznania i tego typu rzeczy
-Aha.Zakupów też nie lubisz?-zaśmiał się Drzyzga
-A jak nie to co? Mam sobie wysiąść?-zapytałam poważnym głosem,chociaż gdy zobaczyłam jego minę to myślałam,że wybuchne śmiechem
-Nie no coś ty,tak tylko zażartowałem-rzekł siatkarz
-Przecież wiem,ale nie nie lubie łazić po sklepach-uśmiechnęłam się
-To co? Może spacer po parku?-zapytał chłopak
-I to już jest lepszy pomysł-puściłam mu oczko
Spacerowaliśmy po parku,w pewnej chwili podeszła do nas pewna dziewczyna
-Fabian?,cześć-rzuciła mu się się na szyję
-Hej Monika,co ty tutaj robisz?-zapytał Drzyzga i tak gadali przez jakieś 15minut wogóle nie zwracając  uwagi na mnie,miałam ochotę stamtąd uciec,ale nie miałam gdzie,bo Weronika pewnie teraz zabawiała się w naszym domu ze swoim chłopakiem.
-Ojej przepraszam,zapomniałem was przedstawić.Aniu to jest Monika,moja koleżanka,Monika to jest Ania,moja...koleżanka-rzekł rozgrywający
-Miło mi-Monika wyciągnęła w moim kierunku rękę,ja niechętnie odwzajemniłam jej gest
-To co może pójdziemy na jaką kawkę-zaproponował Fabian
No świetnie,a przed chwilą mówiłam mu,że nie lubie takich rzeczy,a tym bardziej w takich sytuacjach,oni będą sobie wspominać dawne czasy,a ja będę się przysłuchiwać czego to oni nie robili.
-Nie ja dziękuję-posmutniałam
-Nie no coś ty,chodź z nami będzie fajnie-powiedziała dziewczyna
-No napewno będzie super,ale beze mnie będzie lepiej-uśmiechnęłam się,a Fabian podrapał się po głowie robiąc głupią minę.Pewnie przypominał sobie to co mówiłam mu w samochodzie-pomyślałam,no ale trudno było już po fakcie.Byłam od nich już spory kawałek,kiedy usłyszałam swoje imię.
-Aniu przepraszam-powiedział Drzyzga
-Nie no spoko,mną się nie przejmuj,tylko na drugi raz jak będziesz chciał zaprosić jaką dziewczynę na spotkanie to dokładnie to przemyśl,żeby nie powtórzyła się taka sytuacja,bo to nie jest miłe-odprałam
-Dobrze następnym razem zabiorę Cię gdzieś gdzie ma ludzi-Fabian chciał mnie przytulić,jednak ja się odsunęłam
-Nie wiem,czy będzie następny raz-byłam zła na rozgrywającego,jakby mu na mnie zależało to poszedł by teraz ze mną a nie wracał do Moniki
-Dupek-powiedziałam pod nosem.
Nie miałam co ze sobą zrobić,do domu nie mogłam wrócić bo Weronika by mnie zabiła.Rzeszowa wogóle nie znałam,dlatego przez 5 godzin chodziłam po parku,nogi bolały mnie od butów,dlatego je zdjęłam a ludzie przechodzący obok mnie patrzyli na mnie jak na wariatkę.Usiadłam na ławce
-Oj Aniu,ale ty jesteś naiwna-pomyślałam
Było już ciemno a ja nadal byłam w tym parku i szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam jaka jest droga do mojego domu,ale to nie był mój największy problem,bo nim było to,że ja do tego domu nie mogłam wrócić.
Nawet nie pamiętam kiedy usunęłam na ławce.Nie trwało to jednak długo,bo obudziły mnie jakieś głośne śmiechy.Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam Monikę,Fabiana i jeszcze jakiegoś chłopaka,którego wogóle nie znałam.Byli strasznie pijani.Postanowiłam jak najszybciej się stamtąd ewakuować.Jednak Drzyzga mnie rozpoznał.
-Ania?Co ty tutaj robisz?-zapytał
-Spaceruje-odpowiedziałam
-O tej porze?-zdziwił się
-No jak widać-odsunęłam się od siatkarza
-To chodź przyłączysz się do nas-zaproponował rozgrywający
-Nie dziękuję,a tak wogóle to się odsuń bo wali od Ciebie na kilometr
-Nie bądź taka porządnisia-chłopak złapał mnie za rękę
-Póść mnie to boli-oznajmiłam,jednak Fabian był coraz bardziej agresywny i nachalny.Poczułam się tak jak trzy lata temu,kiedy zostałam zgwałcona.Z płaczem zaczęłam biec przed siebie.Zatrzymałam się na przystanku autobusowym,gdzie akurat jechał autobus,który przystanek końcowy miał na mojej ulicy.Po 10 minutach byłam już pod domem,wyciągnęłam klucze z torebki i zaczęłam otwierać drzwi,dopiero po otwarciu przypomniałam sobie,że Weronika ma teraz randkę życia.Weszłam do przedpokoju i zobaczyłam jak moja przyjaciółka obściskuje się z jakimś chłopakiem,nie chciałam im przeszkadzać dlatego starałam
po cichu przemieścić się do swojego pokoju.Jedank ja to ja i zawsze muszę coś spieprzyć.Przechodząc przez salon przewróciłam krzesło.
-Weronika,kto jest?!-zapytał chłopak mojej przyjaciółki
-To jest moja koleżanka,która ze mną mieszka-odpowiedziała i spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem
-Myślałem,że będziemy sami,ale jak tak to ja nie będę przeszkadzał-mężczyzna zabrał swoją kurtkę i wyszedł
-No dzięki wiesz,właśnie zepsułaś mi randkę-krzyknąła moja przyjaciółka
-Przepraszam nie chciałam-powiedziałam ze łzami w oczach
-Nie chciałam,nie chciałam,dziewczyno weź się ogarni,wszystko tylko psujesz,nie dziwię się Fabianowi,że nie chciał z tobą spędzać czasu,zanudziła byś go na śmierć-rzekła Weronika
Czułam wielki ból,moja przyjaciółka przegięła i to ostro,może i zepsułam jej spotkanie,ale to nie był powód do takiej awantury.Jakby ten chłopak ją kochał to napewno by nie wyszedł,ale to nie miało znaczenia,bo to ja byłam ta najgorsza.Znałamana poszłam do swojego pokoju i szybko zasnęłam.

----------
Ale wtopa :D Kurde... nie wyszedł mi ten rozdział,praktycznie same dialogi,no ale coś tam wymyśliłam.
Doszłam do wniosku,że będę prowadziła tylko tego bloga,aby nie pomyliły mi się blogi 😂 XD.
Czekam na wasze opinie.W następnym rozdziale bd więcej o Wojtaszku,a następny pojawi się w połowie stycznia 😉
Przepraszam za błędy 😘


sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 1

Do Rzeszowa przyjechałam z moją przyjaciółką Weroniką,która chciała zacząć studia w Rzeszowie.Pierwsze dni nie były łatwe,wogóle nie znałam miasta,czasami nie potrafiłam nawet trafić do własnego domu.Całe szczęście że moja przyjaciółka miała tutaj kolegę,który zgodził się być naszym przewodnikiem po mieście.

                 *Kilka tygodni później*

-Dzień dobry-odebrałam telefon i usłyszałam głos jakiejś obcej osoby
-Witam-odrzekłam
-Zobaczyliśmy Pani ogłoszenie o pracę i chyba mamy coś co by Panią zainteresowało-rzekła kobieta
-Naprawdę?O Jezu strasznie się cieszę,to kiedy możemy się spotkać?-byłam strasznie szczęśliwa,przez kilka tygodni siedziałam sama w czterech ścianach i nie miałam co ze sobą zrobić,dlatego tak strasznie cieszyłam się z tej propozycji,mimo,że nie wiedziałam co bym miała robić.
-Kiedy Pani pasuje,możemy się spotkać choćby dzisiaj-zaproponowała
-Tak,tak pasuje,a gdzie bym miała przyjechać?-zapytałam,po czym kobieta udzieliła mnie odpowiedzi.Adres,który mi podała oczywiście nic mi nie mówił.Musiałam wykonać telefon do przyjaciela Weroniki,aby mnie tam zawiózł

                     *Godzinę później*

-Gdzieś ty mnie przywiózł?-zapytałam Andrzeja
-Tam,gdzie powiniem,wygląda na to,że będziesz pracowała na Podpromiu-oznajmił chłopak,który patrzył na mnie dziwnym wzrokiem
-No co ty? Serio nie wiesz gdzie jesteśmy-zadziwił się Andrzej
-Naprawdę-rzekłam
-To coś czuje,że nie dostaniesz tej pracy-poklepał mnie po ramieniu
-No dzięki...,dobra lece-wysiadłam z samochodu
Weszłam do budynku,był on bardzo duży,po chwili dotarło do mnie,że jesteśmy w hali sportowej
-No to się Aniu popisałaś...-pomyślałam,przecież ja nic nie wiem o sporcie,a jeszcze jak zobaczyłam różne siatkarskie plakaty,to kompletnie się załamałam,miałam ogromną nadzieję,że moja praca nie będzie związana z sportem.
Usiadłam na ławce... (Po chwili)
-Dzień dobry,to chyba z Panią się umawiałam?-podeszła do mnie miła dziewczyna
-Tak-oznajmiłam,po czym kobieta zaprosiła mnie do swojego gabinetu
-A więc... chodzi o to,że szukamy sprzedawczyni do sklepu kibica Resovii,Pani praca polegała by na sprzedaży koszulek,gadżetów,związanych z klubem-ułożyło mi kiedy usłyszałam te słowa,praca nie była taka zła,a i wynagrodzenie było całkiem całkiem,więc nie miałam powodu,aby odmówić,jedynie martwiło mnie to,że nie wiedziałam nic o siatkówce,a tym bardziej o Resovii.
-Jeżeli Pani się zgadza u mnie pracować,to bardzo proszę,tutaj ma Pani dokumenty,proszę je wypełnić i jutro do mnie przyjść...A i jak mamy już że sobą pracować to jestem Zuzia-wyciągnęła rękę
-Ania,miło mi-uścisnełam jej dłoń
-W takim razie do zobaczenia-powiedziała Zuza i odeszła.
Wróciłam do Andrzeja,który czekał na mnie po halą,odpowiedziałam mu wyszstko i wróciliśmy do domu,gdzie czekała na mnie Weronika
-Ty a co ty taka happy?-zauważyła moją radość moja przyjaciółka
-Aaaa...-nie dała mi dokończyć
-Poczekaj!!!Niech zgadne poznałaś jakiegoś fajnego faceta?-rzekła Weronika
-Tobie to tylko jedno w głowie-zażartowałam...-Dostałam pracę idiotko-oznajmiłam
-Wow,naprawdę to super,a co będziesz robić?-zapytała Wera
-Sprzedawać ubrania sportowe,inaczej Ci tego nie mogę wytłumaczyć,bo nie zrozumiesz-Weronika wiedziała o sporcie tyle co ja,więc nie wtajemniczałam jej.Po chwili moja przyjaciółka wybuchła śmiechem
-No co?-szturchnęłam ją w ramię
-Nie nic,po prostu myślałam,że masz trochę ambitniejsze plany-wytumaczyła
-Na początek każda praca jest dobra,a ty co zamierzasz robić?-spytałam
-Ja moja droga,zamierzam poszukać sobie faceta-no tak !!! Cała Weronika,cały czas o jednym,ale kochałam ją,tak po przyjacielsku oczywiście.
Następnego dnia z samego rana pojechałam zawieść Zuzi dokumenty,przed halą stało dużo samochodów
-Pewnie zawodnicy mają trening-pomyślałam,dużo czasu spędziłam wczoraj na zapoznaniu się z klubem,oraz zapamiętaniu jak nazywa się i wygląda dany zawodnik,żeby nie wyjść na idiotke.
Spędziłam u Zuzy w gabinecie jakąś godzinę,omówiłyśmy wszystkie szczegóły.Pracę zaczynałam od jutra.
-Gdzie ja zaparkowałam samochód-powiedziałam sama do siebie.
Po chwili odnalazłam swoje auto i wysiadłam...
-No jak jedziesz?Nie widzisz,że wyjeżdżam?-poczułam jak ktoś wjechał w mój samochód
-Ups...przepraszam,nie zauważyłem,ale może jakbyś zapaliła światła i lepiej zaparkowała to by do tego nie doszło-kłucił się ze mną jakiś nie wysoki blondyn.
-No tak teraz to wszystko moja wina-kontynuowałam sprzeczkę
-Nie no dobrze,nie zachowujmy się jak dzieci,nie ma dużego śladu-uspokajał mnie chłopak
-Jak nie ma?Jak jest!!!-zdenerwowałam się,ponieważ miałam stłuczone światło.
-Dobrze już dobrze...Tak wogóle to Damian jestem-przedstawił się mężczyzna
-Ania-podałam mu rękę
-To może w ramach rekompensaty zaproszę Cię na kawę?-zaproponował siatkarz.Trochę zrobiło mi się głupio,bo nawrzeszczałam na niego jak by staranował mi całe auto.
-Chętnie-zgodziłam się na propozycje
Dziwnie się czułam na początku spotkania,nikt nie odzywał się ani słowem i tak siedzieliśmy 10minut czekając na kawę.W końcu Damian się odezwał
-Co robiłaś na Podpromiu?Bo pierwszy raz Cię tam widziałem-zaczął rozmowę Wojtaszek
-Będę pracowała w sklepie kibica-odpowiedziałam
-Ooo nie wiedziałem,że Zuza,kogoś szukała do pomocny-oparł libero
-Tak jakoś wyszło z tego co wiem to spodziewa się dziecka.Damian zrobił się trochę blady.
Potem rozmowa przebiegała w miłej atmosferze,Damian odpowiedział mi dużo o klubie.Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało,był taki dowcipny no i przystojny.Pod koniec spotkania wymieniliśmy się telefonami
-Na penwo zadzwonię-puścił mi oczko
                       (Kilka dni później)
W Rzeszowie odwiedziła mnie moja młodsza siostra Blanka.To z kim przyjechała bardzo mnie zdziwiło.
-Część siostra-uścisnełam ją
-Pozwól,że Ci kogoś przedstawie to jest Robert,mój chłopak-skąś znałam tą twarz i ten głos.Wróciły do mnie najgorze wspomnienia z młodych lat.Nie to nie mogła być prawada,może po prostu on jest podobny to tamtego człowieka.Przełknęłam głośno ślinę.Z niechęcią zaprosiłam ich do środka.Poszłam do kuchnii,a za mną przyszedł Robert i nachylił się nade mną
-Nic się nie zmieniłaś-szepnął mi do ucha.Byłam przerażona,nie pomyliłam się to był ten sam facet przez którego musiałam wyjechać z Kielc.
-Odsuń się ode mnie-krzyknęłam
-Dobrze skarbie nie denerwuj się-musnął mnie po policzku
Wyrwała się z ramion Roberta i pobiegłem do salonu
-Blanka wynoś się stąd razem z swoim facetem-wrzasnęłam
-Ale Ania co się stało?-zdziwiła się moja siostra
-Nic wyjdź proszę Cię!!!
Goście opuścili mój dom,a ja wtuliłam się w poduszkę i zaczęłam płakać.Po jakiś 2 godzinach wróciła moja przyjaciółka
-Jezus Ania,co się stało?-podbiegła do mnie Weronika
-On tu był?!!!
-Ale kto?-Weronika przytuliła mnie do siebie
-Ten człowiek,który mnie zgwałcił-zaczęłam głośno płakać,jedyną osobą,która znała przyczynę wyjazdu była właśnie moja przyjaciółka
-Ale jak to?Jesteś pewna?Jak on Cię znalazł?
-Przyjechał tu z moją siostrą Blanką,najgorsze jest to,że to jest jej chłopak,a ja byłam w takim szoku i byłam tak przestraszona,że nie byłam w stanie jej uprzedzić
-Dobrze już dobrze uspokuj się-wtulona w moją przyjaciółkę nadal płakałam.Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieję,miłam wyjść na prostą a teraz wszystko co wydarzyło się w Kielcach wróciło.
Około godziny 17:00 zadzwoniła do mnie Zuzia,aby oznajmić mi że jutro do sklepu przyjadą siatkarze,aby podpisać koszulki.Zdziwiłam się,że muszą to robić w sklepie,ale cieszyłam się,że zobaczę Damiana,którego bardzo polubiłam.
Miałam ze sobą nieprzespaną noc,ale do pracy oczywiście poszłam.Niestety na mieście był straszny korek i spóźniłam się 15min.Przed sklepem czekali już siatkarze.
-Przepraszam za spóźnienie-powiedziałam
-Niech się Pani nie śpieszy mamy jeszcze godzinę-powiedział wysoki brunet
-No właśnie Aniu-podszedł do mnie Damian,co w tłumie innych chłopaków wywołało nielada poruszanie i zaczęli między sobą cocoś szeptać.Zawodniką szybko szło podpisywanie,widać było,że mają w tym wyprawę.
-Jesteś strasznie blada,wszystko w porządku?-zapytał Wojtaszek
-Tak-skłamałam wogóle nie mogłam się skupić cały czas w głowie siedziały mi wczorajsze wydarzenia
-Ej Mały przyszedłeś tu romansować,czy podpisywać koszulki?-zapytał Drzyzga
Damian patrzył jeszcze na mnie jakaś minutę,po czym wrócił do swoich obowiązków.
Dziś odbywał się mecz Resovii,dlatego musiałam pracować na Podpromiu.
-O Jezu bardzo przepraszam,nie zauważyłem Cię-ktoś wpadł na mnie i wyrtącił mi papiery z rąk.Mężczyzna nie zatrzymał się i pobiegł dalej
-Co za koleś?-pomyślałam,jednak po chwili zauważyłam,że cofa się i zmierza w moim kierunku.Udawałam,że go niezauważyłam i schyliłam się po papiery
-Jeszcze raz bardzo przepraszam,ale spieszę się-podniosłam głowę i spotkałam się oka w oka z Fabiem Drzazgą.Miał takie ładne ciemne oczy i ten uśmiech.Rozmarzyłam się
-Jak się tak bardzo śpieszysz to możesz już iść-powiedziałam z wyrzutem.Zauważyłam,że rozgrywający spojrzał na mnie i uśmiechnął się.Nie powiem siatkarz,był bardzo przystojny,ale to nie była dobra pora na poznanie bliżej jakiegoś mężczyzny.Ogólnie od momentu gwałtu powiedziałam sobie,że nigdy nie zaufam żadnemu facetowi.


~~~~~~
Witam!!! Oto rozdział 1.Troszkę taki o niczym,ale na następne rozdziały mam już dużo pomysłów,także czekajcie i komentujcie jak wam podoba się ten rozdział
Pozdrawiam i przepraszam za błędy,które mogły się pojawić.